Nowe pomysły Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej budzą nie tylko niepokój, ale przede wszystkim niezrozumienie. Zdaniem naszych rozmówców recepta pisze się sama: zamiast powoływania nowych instytucji – realny dialog społeczny, zamiast nowych obowiązków – egzekwowanie starych.
- Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej krytykowane jest za tworzenie nowych instytucji, które dublują istniejące organy i generują dodatkowe koszty administracyjne. Nasi rozmówcy wskazują, że zamiast nowych urzędów potrzebny jest realny dialog społeczny i egzekwowanie już obowiązujących przepisów.
- Pomysł powołania Zespołu ds. Minimalnego Wynagrodzenia został uznany za zbędny, ponieważ podobne zadania realizuje już Rada Dialogu Społecznego. Po krytyce innych resortów ministerstwo częściowo wycofało się z tej inicjatywy, proponując wykorzystanie istniejących struktur.
- Projekt utworzenia Rzecznika Praw Pracownika wzbudził kontrowersje, ponieważ jego funkcje pokrywają się z rolą Państwowej Inspekcji Pracy i związków zawodowych. Grzegorz Sikora z FZZ uznał ten pomysł za element „politycznego marketingu” i brak rzeczywistej chęci współpracy ze stroną społeczną.
Rzecznik Praw Pracowników, nowy Zespół ds. Minimalnego Wynagrodzenia, rozszerzenie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy – Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pod przewodnictwem Agnieszki Dziemianowicz-Bąk nie spoczywa na laurach. Problem tkwi jednak w dublowaniu instytucji i tworzeniu kolejnej armii urzędników w gremiach, których zadania realizują już inne podmioty.
Zespół do spraw Minimalnego Wynagrodzenia a Rada Dialogu Społecznego
Trwają prace nad ustawą wprowadzającą unijną dyrektywę dotyczącą adekwatnego minimalnego wynagrodzenia za pracę. Zaproponowano, aby wysokość najniższej płacy odnosiła się do wysokości 55 proc. średniego wynagrodzenia za pracę. To jednak jedna z wielu kwestii, które budziły sprzeciw – chociażby Ministerstwa Finansów i Gospodarki.
Kwestią sporną jest również powołanie Zespołu ds. Minimalnego Wynagrodzenia. Ów zespół miałby pełnić rolę doradczą i składać się z przedstawicieli związków zawodowych i pracodawców. Brzmi znajomo? Nie bez powodu. Podobną instytucję już mamy i jest to Rada Dialogu Społecznego. Z tą różnicą, że nowy zespół miałby otrzymywać wynagrodzenie za każde posiedzenie oraz zwrot wydatków za podróż i nocleg.
Po krytyce ze strony innych resortów ministerstwo pracy powoli wycofuje się z tego pomysłu, zaznaczając, że taki dodatkowy organ zdecydowano się powołać na wniosek strony społecznej. (…)
